Sny oczyszczające
Na pewno dbasz o ciało, myjesz się, regularnie ćwiczysz, codziennie robisz makijaż. A co z wnętrzem? Czy poświęcasz tyle samo czasu na jego oczyszczanie?
Czy wiesz, że Twoje wnętrze jest równie ważne, albo nawet ważniejsze i tak jak ciało również wymaga oczyszczania? Kosmetyki i ubrania tylko pozornie przykryją to wszystko co chowasz wewnątrz. A co kryje się w twoim umyśle, który nieustannie analizuje i gromadzi tak wiele informacji i emocji? Co kryje twoje serce? Czy jest tam dawny gniew, może złość na innych ludzi, lęk, a może zawiedzione nadzieje i rozpacz?
Nie mogę oddychać, boli mnie głowa i brzuch...
Czasami przebywamy w miejscu w którym kumulacja negatywnych energii jest tak duża, że jest aż gęsto, nie ma czym oddychać. Energie są tak ciemne, że czujemy się zmęczeni, rozdrażnieni, smutni. Jeśli ludzie wokół emanują negatywnymi myślami, mają w sobie złość, a nawet agresję, to możemy je „przechwycić” w swoją aurę. Nawet jeśli się wcześniej zabezpieczymy, zrobimy sobie ochronę, to gdy tych negatywnych energii jest zbyt dużo, często nie dajemy rady i część z nich może przedostać się do naszej aury.
Co wówczas czujemy? Jeśli ludzi wypełnia złość, są rozkojarzeni i chaotyczni, do tego mają negatywne myśli- to najczęściej odczuwamy ucisk na głowie, aż zaczyna nas ona boleć. Jeśli ludzie emanują rozczarowaniem, chowają w sobie zawiedzioną miłość i żal– to początkowo czujemy ból w splocie słonecznym i zaczyna nas boleć brzuch, na samym końcu możemy mieć mdłości. W taki sposób ciało daje nam znać o tym, że znajdujemy się w miejscu wypełnionym negatywnymi energiami. Są to przeważnie skupiska ludzi, czyli wszystkie nocne kluby, duże sklepy. Szczególnie niebezpieczne są miejsca w których ludzie piją alkohol. Powoduje on, że ludziom puszczają blokady i wychodzą z nich „na zewnątrz” wszelkie emocje, szczególnie te negatywne, takie jak skrywana agresja i żale, złość i zazdrość.
Ona ściąga mnie wzrokiem...
Jeśli zaczynasz odczuwać pierwsze symptomy, to najlepiej od razu zrobić sobie ochronę. Nie wchodzić w niskie energie innych ludzi. Oni będą lgnąć do ciebie, zagadywać, ściągać cię wzrokiem.
Nie wchodzić w ich energie, to uświadomić sobie, że nie wszystkich musisz „lubić” i ze wszystkimi, którzy tego chcą masz nawiązywać kontakt. Zatroszcz się przede wszystkim o siebie. Nie rozmawiaj z kimś, jeśli czujesz, że odpycha cię od tej osoby.
Jeśli zrobisz sobie energetyczną ochronę, ludzie nie powinni do ciebie podchodzić, bo nie przebiją się przez „tarczę”, a nawet się odsuną na bezpieczną odległość. Niskie energie, którymi emanują ludzie, są odpychane przez światło. Jeśli otoczysz się białym światłem, będziesz bezpieczna. Możesz zastosować inne techniki jak mur, lustro. Zawsze postaraj się wejść „w siebie”, do swojego serca, tak aby poczuć siebie. Tam jest bezpiecznie, jeśli odpowiednio mocno zagłębisz się w swoim sercu to przestaniesz dostrzegać osoby, które emanują niskimi energiami. Po prostu ich nie będzie, jakby stali się niewidzialni.
Jeśli jednak zapomnisz o ochronie, albo kumulacja niskich energii będzie tak silna, że będziesz je wchłaniać i zaczniesz się nagle źle czuć fizycznie- to wtedy najlepiej wyjść z takiego miejsca i jak najszybciej oczyścić i uzdrowić swoja aurę.
Magdalena spędzała wieczór w klubie ze znajomymi. Spotkała tam Wojtka, dawnego znajomego, któremu towarzyszyła Marta, dziewczyna z którą przyszedł. Wojtek podszedł do Magdaleny, serdecznie się przywitał i zaczęli rozmawiać. W pewnej chwili Magdalena poczuła na sobie wzrok Marty. Poczuła zaskoczenie, ponieważ wzrok należał do tych z serii „zaraz Cię zabiję”. Magdalena skończyła rozmowę i wróciła do swoich znajomych. Jednak zaczęła źle się czuć. Gdy rozbolał ją brzuch, poszła do domu. Długo nie mogła zasnąć, a niepokój i rozdrażnienie i złość, które odczuwała pogłębiały się.
Często nie zdajemy sobie sprawy jak energie innych ludzi mogą na nas wpłynąć. Szczególnie jeśli sami nie mamy złych intencji, jesteśmy zbyt otwarci, ufni i nie spodziewamy się ataku ze strony np. chorobliwie zazdrosnej kobiety.
Co dalej działo się z Magdaleną? Śniła jej się Marta, a sen był na tyle nieprzyjemny, że obudziła się w środku nocy. Zapaliła świeczkę (ogień ma zawsze moc oczyszczającą) i poprosiła o pomoc swoich opiekunów duchowych. Pomoc przyszła we śnie.
Każdy może poprosić o pomoc opiekunów duchowych, czy anioły. Jednak potrzebna jest wiara i zaufanie. W nocy, najczęściej podczas snu, gdy tej pomocy potrzebujemy- to ona się pojawia, często przychodzi spontanicznie, dostajemy najczęściej oczyszczenie, a często i uzdrowienie duszy. Jak to wygląda?
Kto i jak uzdrawia naszą duszę?
Nawet jeżeli nie widzimy energii (aniołów, opiekunów), którzy do nas przychodzą- to one nam pomagają. Najczęściej pojawiają się we śnie (gdy rozum śpi) i oczyszczają nas z negatywnych energii. Śnimy (a właściwie wydaje nam się, że śnimy), że z naszego wnętrza wychodzą różne rzeczy np. sznury, albo kołtuny, czarne smugi. Wyciągamy je ręką, a one zdają się nie mieć końca. Jest to bardzo nieprzyjemne odczucie, często towarzyszy mu odruch wymiotny. Cały brud, który wchłonęliśmy, przybiera postać czarnej energii, która wydostaje się na zewnątrz.
Uzdrowienie duszy
Gdy pozbędziemy się tych negatywnych energii zazwyczaj następuje uzdrowienie. Tutaj pojawiają się już konkretne energie z wyższych wymiarów. Mogą przybrać postać anioła, opiekuna duchowego, czasami jest to bliska nam osoba, która już nie żyje, albo nasze zwierzę mocy. Porozumienie z tą istota jest telepatyczne, czasami przekaże nam ona jakiś komunikat, najczęściej jednak nic nie mówi. Istota ta emanuje zazwyczaj jasnym światłem, które przynosi wielkie ukojenie. Jest to czysta miłość, której nie mamy tutaj na ziemi, a która nas otula i trafia prosto do naszej duszy i leczy ją. Istota duchowa przeważnie podchodzi do nas i nas obejmuje, a my czujemy przepływająca energię z duszy do duszy. Anioły często stoją w pewnej odległości i wyciągają ręce z których wydobywają się strumienie światła.
Odczuć, które pojawiają się podczas takiego leczenia nie można porównać z żadnymi, które znamy tutaj na ziemi. Jest to taka ogromna ulga, szczęście i błogość, że zatapiamy się w tej energii. Przestajemy myśleć i po prostu stapiamy się z czystą miłością.
Po takim uzdrowieniu prawie zawsze się wybudzamy. Uzdrowienie działa tak silnie, że jesteśmy bardzo wzruszeni. Poruszone jest dogłębnie całe nasze ciało, które drży, a z oczy same płyną łzy. Nie jesteśmy w stanie wydobyć głosu. Płaczemy, czasami mocno i głośno, a płynące łzy przynoszą wielką ulgę. Płacz trwa zazwyczaj kilka godzin. Potem możemy zasnąć, a kiedy wstaniemy doskonale pamiętamy co się wydarzyło. Zastanawiamy się czy to był sen, ale jeśli nasza samoświadomość jest wysoka, to wiemy, że nie był to sen, ale realne spotkanie z istotą duchową.
Czujemy się silniejsi, nie mamy w sobie rozedrgania, złości, ani gniewu. Czujemy spokój i wdzięczność. Sprawiła to czysta miłość.
Nie wchodź w bagno
Bądźmy świadomi, że to my sami wybieramy ludzi z którymi chcemy się spotykać. Wiele jest wokół osób w niskich energiach, które będą nas ściągać nisko, w coraz niższe wibracje. Dając się w nie wciągać wpadamy w tzw. bagno aż stajemy się chaotyczni, rozedrgani, pełni gniewu i bólu. Dlatego gdy przebywasz wśród innych ludzi, a twoje samopoczucie pogarsza się z minuty na minutę, stajesz się coraz słabsza, tracisz chęci do życia, a ostatecznie czujesz już fizyczny ból w ciele- zostaw tych ludzi, wyjdź z tego pomieszczenia! Potem sama oczyść swoją aurę, a przed snem poproś anioły, czy opiekunów o oczyszczenie. Zrób to dla siebie, bo wysokie wibracje to spokój duszy, to głębia odczuwania świata i ludzi w miłości.
Oczyszczaj swoje „wnętrze”. To co wewnątrz ciebie emanuje na zewnątrz. Nie upychaj w sobie wszystkich „brudów”, negatywnych emocji, bo przecież widać je w ciele i nie przykryje ich na twarzy żaden makijaż. Nieoczyszczone wnętrze, gromadzone urazy i ból kumulują się. Z wiekiem coraz bardziej je widać. W zaciętych twarzach ludzi, którzy zapomnieli czym jest uśmiech, w „pustych” oczach w których nie ma światła, w spojrzeniach pełnych skrywanego bólu, czy chowanej agresji, wykrzywionych w grymasie ust, które nie powiedziały tego co je boli i w skurczonym ciele „bez życia”, które wprawdzie porusza się, ale mechanicznie, bo zapomniało co to jest spontaniczność.